Cześć!
To, że mail przyszedł dziś, nie jest przypadkowe. Wynika to z tego, że trochę walczyłem ze sobą, czy w ogóle go pisać, czy już komunikować światu to, co planowałem od jakiegoś czasu… Skąd mam wiedzieć, czy to dobry moment na zmiany? No właśnie… nikt tego nie wie. Często powtarzam: „Najlepszy czas na zmiany jest teraz!”. A sam co? Czekam, zwlekam, boję się, analizuję, zastanawiam się… Ostatnio z Magdaleną rozmawialiśmy o tym, co dalej… I padło jedno proste pytanie: „A gdyby to był Twój ostatni rok, to co byś zrobił?”. Dotarło do mnie, że nie ma na co czekać. Chciałem jeszcze się wstrzymać, aż więcej będzie gotowe, przecież jak to tak teraz – bez wielkich zmian na stronie, bez logo. Co ja właściwie miałbym komunikować?
No właśnie… Dziś chcę Ci opowiedzieć pewną historię. Tekst jest długi, więc możesz go również przesłuchać. Długi, ale od serca i wyjaśniający wiele spraw. Dzielę się nim tutaj (i w zasadzie wszędzie) z Tobą, bo wiele się zmieni w najbliższych tygodniach i miesiącach. Zmienią się kolory, zmieni się newsletter, sposób komunikacji – być może już dostrzegasz, że ten jest nieco inny. Zmienią się też Instagram, produkty, oferta i mnóstwo różnych rzeczy.
To wszystko będzie wyglądało inaczej, ponieważ i ja zmieniłem się już jakiś czas temu. Wszystko inne z zewnątrz było jednak takie samo… I to już nie jest moje. Sam przed sobą przestałem być wiarygodny i spójny, dlatego dziś następuje dzień zmiany. Poznaj moją historię.
—
Każdy z nas miewa w życiu momenty, które nazywamy przełomowymi. To wydarzenia mające na nas największy wpływ i zmieniające nasze postrzeganie rzeczywistości. Czasami tak trudno jest nam je nazwać, ale człowiek czuje wewnętrznie, że to właśnie ta chwila! Dotychczas takich chwil było kilka. Pierwsza, którą tak dobrze zapamiętałem, to odejście mojego ojca. Nie umarł. Po prostu pewnego dnia zostawił nas i moją mamę. Miałem wtedy 11 lat i kompletnie nie rozumiałem, co się dzieje. To był dla mnie niezwykle trudny czas. Jako mały chłopiec nie potrafiłem pojąć tego, co właśnie się wydarzyło. Mimo młodego wieku zastanawiałem się, co mogłem zrobić, aby temu zaradzić, aby to jakoś powstrzymać. Dziś odpowiedź brzmi tak samo jak wtedy. Nie mogłem zrobić nic…
Kolejnym przełomem w moim życiu było podjęcie decyzji o wyjeździe do Dublina. Nie wiem, na ile świadomie, ale podjąłem tę decyzję już w pierwszej klasie liceum. Odkąd pamiętam, mierzyłem wysoko, a perspektywa życia w Polsce wydawała mi się na tamten moment po prostu mało atrakcyjna. Wspominałem o tym już wielokrotnie, więc nie będę Cię teraz zanudzał szczegółami, ale wspominam ten czas z uśmiechem na twarzy.
Chciałem więcej, dlatego po niespełna dwóch latach postanowiłem się rozwijać. Musiałem wrócić do Polski, ale z założeniem, że wracam tylko na chwilę, bo to w Irlandii chciałem budować swoją karierę. Miałem w planach kurs administratora Linuxa. Przyjechałem, aby zdobyć potrzebne mi dokumenty i kompetencje. A fakt jest taki, że w Polsce było po prostu taniej. Później zamierzałem znaleźć się ponownie na Zielonej Wyspie. Chciałem pracować za dobre pieniądze. To był 2008 rok. Kurs oczywiście skończyłem, rozpocząłem pracę i wciąż się rozwijałem. Z jednym małym szczegółem. To wszystko wydarzyło się w Polsce. Zostałem. Byłem tak blisko powrotu, ale zatrzymała mnie jedna rzecz… Miałem od kogo się uczyć. Rozpocząłem pracę jako wsparcie biura, potem zostałem juniorem administracji systemami Windows i Linux. Rozwijałem się w IT od bardzo technicznej strony. Tak minęły mi 4 lata! Już wtedy miałem wracać, ale…
Z administratora przeszedłem na stanowisko specjalisty IT. Ta posada była połączeniem kilku ról. W małych firmach jest tak, że najlepiej, aby każdy pracownik znał się na wszystkim po trochu, przynajmniej na początku. W związku z tym miałem większy zakres obowiązków, moim głównym zadaniem była jednak sprzedaż. Od śrubokręta do handlowca. To był rok 2011 – i to właśnie wtedy rozpocząłem zupełnie nową dla mnie przygodę. Dostałem własną przestrzeń do próbowania i testowania. Mogłem przyjrzeć się temu, co kręci mnie najbardziej. Sprzedaż, zarządzanie projektami, pre-sales (czyli nieco bardziej techniczna rola), zarządzanie zespołem, marketing. Próbowałem wszystkiego! To było najpiękniejsze, że mając zaledwie 20 lat, mogłem spełniać się zawodowo, a bonusem były coraz lepsze zarobki.
Kolejna przełomowa chwila to świadoma decyzja o rozwoju osobistym. Podjąłem ją w 2014 roku. To był bardzo intensywny czas testowania i sprawdzania tego, co jest moje, co moje nie jest i co dalej mogę zrobić ze swoim życiem. W tym czasie z całego serca pragnąłem zmian. Chodziłem na konferencje, spotkania tematyczne i przeróżne kongresy, aby poznawać nowych ludzi. Czułem się jak ryba w wodzie. Zrozumiałem, że mógłbym tak żyć! Spontanicznie postanowiłem spróbować też wolontariatu. Jakież to były piękne czasy, cudna energia i niezapomniani ludzie. Z niektórymi mam kontakt do dzisiaj! Społecznik, ot cały ja! To jest moja misja!
W 2015 pojawiło się przede mną kolejne przełomowe wyzwanie. Na to chyba nikt nie jest gotowy! Rodzicielstwo! Na świat przyszła istota, dzięki której pierwszy raz w życiu doświadczyłem bezwarunkowej miłości od pierwszego wejrzenia. Kiedy tylko zobaczyłem Judytę, poczułem (dosłownie poczułem), jak zalewa mnie fala miłości. Od tego momentu wiedziałem, że zrobię absolutnie wszystko, aby była bezpieczna, szczęśliwa i kochana. To był najpiękniejszy dzień mojego życia (na tamtą chwilę). Nigdy go nie zapomnę! Nie wiem, jak to było u Ciebie, ale ja wzbraniałem się przed byciem ojcem do czasu, aż pojawiły się moje perełki, i od tego momentu zostałem ambasadorem rodzicielstwa. Kocham swoje córki nad życie.
Zakończyłem wiele projektów, aby skupić się na byciu rodzicem. Naprawdę chciałem być rodzicem obecnym w życiu swoich dzieci. Nie chciałem rezygnować z niczego, ale w tamtej chwili nic nie było ważniejsze. Miałem rodzinę. Prawdziwą rodzinę. Moją własną. I to było dla mnie coś wielkiego. To było dla mnie tak ważne, że skłaniało mnie do refleksji i nieustannego myślenia o przyszłości. Pojawiły się pytania: Co dalej? Dokąd zmierzam? Gdzie idę? Po co tam idę? Dlaczego? Na krótką chwilę przed narodzinami Judyty zmieniłem pracę i skupiłem się na jednym – na sprzedaży. Czułem się w tym naprawdę dobry, skuteczny i dawało mi to dużo satysfakcji. Każdy poniedziałek był dla mnie nowym początkiem. Uwielbiałem swoje życie! W domu czekały na mnie trzy najważniejsze dla mnie kobiety! Codziennie pomagałem klientom budować systemy, które wspierały ich klientów poprzez dostarczanie najnowszych rozwiązań. Musisz wiedzieć, że technologia była ze mną od małego. Od zawsze było nam po drodze. Była obecna na każdym etapie mojego życia. Pasja i chęć testowania nowych rozwiązań dały mi dużo dobrego i dzięki nim jestem dziś tu, gdzie jestem.
W kolejnych latach skupiłem się na pracy. Pozostawiłem testy i zająłem się sprzedażą. Chciałem być w tym naprawdę dobry. Chciałem być najlepszy! Duży nacisk kładłem na szkolenia i rozwój w tym zakresie. Nie odpuszczałem! Do dzisiaj projekty, w których brałem udział, opiewają na kwotę przekraczającą 500 milionów złotych. Czy to dużo, czy mało zależy oczywiście od perspektywy. Miałem możliwość uczestnictwa w megaciekawych przedsięwzięciach i pracy z fantastycznymi ludźmi. Takie projekty transformacyjne to było to! Angażowały mnie nie tylko od strony technologii, ale również biznesu, a to z kolei wymagało ode mnie pracy nad zupełnie innym zestawem kompetencji.
Mam tutaj na myśli kompetencje miękkie. Poza sprzedażą, wiedzą technologiczną i biznesową pracujemy przecież przede wszystkim z ludźmi. A jak pewnie wiesz, ci bywają różni. Trafiałem na naprawdę ciężkie i skomplikowane przypadki ludzkich zachowań i chciałem dowiedzieć się, co jeszcze mogę zrobić, żeby być lepszym sprzedawcą. Oczywiście szybko zrozumiałem, że najlepszym sposobem są kolejne szkolenia, warsztaty i książki. Efekty pojawiły się szybko, bo – choć zabrzmi to nieskromnie (nigdy nie byłem skromny) – zdolna ze mnie bestia. To wtedy na świecie pojawiła się druga ukochana córka Dagmara. Ponownie pojawiło się to samo uczucie. Ta sama bezwarunkowa miłość od pierwszego wejrzenia. Nasze życie wymagało reorganizacji. Byliśmy rodziną. Ula, ja i nasze córki. Oboje pracowaliśmy, mieliśmy cele i marzenia. Zarówno te wspólne, jak i te osobiste. Bywało ciężko i miewałem momenty zwątpienia. Musiałem przemyśleć sobie wiele spraw. To był moment, w którym prawie uwierzyłem, że nie można mieć wszystkiego. Musiałem przecież rezygnować z projektów, bo chciałem spędzać czas z dziećmi. To był mój wybór i dokonałbym go ponownie!
Nadszedł kolejny przełomowy dla mnie czas. Zobaczyłem, że potrafię łączyć role partnera, rodzica, pracownika. Dalej mogłem się rozwijać, ćwiczyć i spać po mniej więcej 7 godzin. Dawałem radę i robiłem to, chociaż od wielu osób słyszałem, że muszę z czegoś zrezygnować, bo przecież nie można mieć ciastka i zjeść ciastka. Tu wypada powiedzieć, że trochę jednak można, bo ja cały czas się rozwijałem, miałem czas dla dzieci, dla siebie i nawet na randki z Ulą. Poukładaliśmy sobie wszystko na tyle, że mogłem sięgnąć po swoje kolejne marzenie, którym było rozpoczęcie studiów podyplomowych: coaching i mentoring na LPS.
Ten kawałek mojej historii również miał ogromny wpływ na to, kim jestem dziś. Przez rok wydarzyło się wiele. Zbudowałem się jeszcze mocniej jako człowiek, partner, rodzic, pracownik i potencjalny pracodawca. Od mniej więcej 2018 roku rozwijałem własną markę w sieci. Z początku jako Jakub Gromek, a później pojawił się pomysł na Pana Produktywnego.
Kolejna zmiana i transformacja przyszła do mnie wraz z napisaniem książki. Od jej premiery minęły już 3 lata, a ja nadal czuję, jakby to było wczoraj. To niesamowite doświadczenie i wiem, że następne jeszcze przede mną, bo rozpisałem sobie już dwa pomysły na nowe książki.
Pan Produktywny – człowiek od efektów, który zawsze dowozi. Jest niczym Superman, zawsze gotowy, żeby pomóc i wspierać. W tym miejscu zaczęła się moja przygoda z wystąpieniami publicznymi na scenie, współprowadziłem szkolenia, seminaria i udzielałem wywiadów. Stworzyłem własne warsztaty z efektywnego wykorzystania technologii i ekosystemu Apple oraz szkolenie o tym, jak lepiej zarządzać sobą w czasie. Rozpocząłem praktykę coachingową i nieustannie budowałem swoją markę. Z całym swoim doświadczeniem i wiedzą chciałem jednak robić coś więcej, niż tylko zajmować się produktywnością.
Stworzyłem program rozwojowy dla osób, które chcą świadomie budować siebie i pracować nad poczuciem własnej wartości, przekonaniami oraz działaniem. Dla osób, które nie chcą już zbierać wiedzy, tylko wykorzystywać ją w praktyce. Jestem głęboko przekonany, że każdy z nas ma w sobie ogromny potencjał i potrzebuje jedynie pomocy w jego odkryciu.
Właśnie w tym miejscu pojawił się problem. Mój wewnętrzny konflikt. Pan Produktywny jest od produktywności. Pomimo wielu prób, zmian w komunikacji i poruszania nieco szerszych tematów marka wciąż była kojarzona przede wszystkim z produktywnością. Książka „Obudź swoją Produktywność”, mimo pasującego tytułu, dla wielu osób okazała się prawdziwym zaskoczeniem. Po premierze dostałem wiele wiadomości w stylu: „Spodziewałam się książki o narzędziach, a dostałam coś znacznie więcej”.
Rozmowy z potencjalnymi klientami najczęściej kończyły się wielkim zdziwieniem, że ja w ogóle robię coś poza narzędziami. Przecież jestem Panem Produktywnym, to o co chodzi?
Kilka takich rozmów dało mi do myślenia. Ten proces trwał i dojrzewał we mnie każdego dnia…
Po pierwsze, jakim ja jestem Panem? Nazywam się Jakub albo po prostu Kuba i jestem facetem, który chętnie niesie pomoc i chce, żeby ludzie w jego otoczeniu (a najlepiej każdy człowiek na ziemi) wykorzystywali swój potencjał i budowali szczęśliwe życie. Możesz nazwać mnie idealistą, ale ja naprawdę wierzę, że każdy zasługuje na szczęście!
Tu dochodzimy do smutnych, ale ważnych przemyśleń. Marka Pana Produktywnego przestała mnie wspierać w realizowaniu moich celów. Co gorsza, poczułem się zablokowany. Pan Produktywny buduje dystans i utrudnia rozwój zarówno mój, jak i mojego biznesu. Jest to o tyle smutne, że zawsze bardzo utożsamiałem się z tym pseudonimem. Miło było usłyszeć: „To jest Pan Produktywny”. Wtedy też okazywało się, że Jakuba Gromka zna mało kto. To było dla mnie trudne, bo przecież Jakub to ja. Ten prawdziwy ja. Wszyscy wiedzieli, czym zajmuje się Pan Produktywny, bo nazwa mówiła sama za siebie…
Po miesiącach pracy nad rocznym programem rozwojowym, rozpisaniem dwóch kolejnych książek i pracy coachingowej z klientami wiem jedno. Przyszedł czas na zmiany. Moment, aby pozostawić to, co mnie do tej pory definiowało. Dziś zaczynam nowe życie – to świeży start. Nowy początek. O tyle ważny, że bardzo świadomy, przemyślany i spójny ze mną.
Jestem gotowy, by zacząć od nowa, na swoich zasadach i w zgodzie ze swoimi wartościami. Moje życie jest piękne, jestem dumny z siebie i swoich osiągnięć, ale wierzę też w swój potencjał i misję, którą mam do wykonania. Wiem, że jeszcze nie osiągnąłem 100% swoich możliwości i najlepsze dopiero przede mną. Jestem podekscytowany tym, co przyniesie przyszłość, bo wiem, że mam czas na realizację swojej wizji. Jest mi jednak także przykro… To była część mnie. Część, której dziś muszę powiedzieć: „dziękuję za wszystko” i „żegnaj”.
Kiedy teraz o tym myślę, to wiem, że Pan Produktywny pojawił się w dobrym momencie i doprowadził mnie do tego miejsca. Kończę pewien etap bogatszy o wszystkie te doświadczenia i wiem, że było warto. Przeszłość zostawiam za sobą, bo ona mnie nie definiuje. Każdy dzień przynosi nowe możliwości. Dziś zostaję kapitanem statku i wyruszam w nową podróż. Tym razem jako Jakub Gromek. Po prostu jako ja. W prawdzie.
Skoro już się tak uzewnętrzniłem przed Tobą, to pewnie zapytasz, czego Ty możesz się teraz spodziewać. Zmiana nie jest drastyczna, bo – jak wspomniałem – technologia (szeroko pojęte narzędzia) była ze mną od zawsze i dalej będzie. Zdrowie, energia, spacery, wellbeing również są częścią mnie i wciąż będę o tym opowiadał. Ale chcę mówić więcej o samej zmianie. Zmianie jako procesie i drodze. Obszarze rozwoju osobistego związanego z budowaniem poczucia własnej wartości i świadomym projektowaniem swojego życia. Będziemy mówić o skutecznym działaniu i wychodzeniu z przekonań, które być może nie są dla Ciebie wspierające. Zmiana nie dzieje się z dnia na dzień, a jest procesem pełnym niespodziewanych zwrotów akcji. Dobrze mieć wtedy kogoś przy sobie. Ja chcę być dla Ciebie tą osobą.
Te trzy obszary łączą się w jedną całość – bycie szczęśliwym człowiekiem. Życie jest pełne wzlotów i upadków, zawsze tak było i zawsze tak będzie. Pomyśl o tym trochę jak o EKG – linia odchyla się w górę i w dół… A wiesz, kiedy linia jest prosta? No właśnie. Nie ma się co oszukiwać, będą lepsze i gorsze dni. Natomiast to, jak będziesz na nie reagować, jest w całości zależne od Ciebie. Ty masz w sobie tę moc, żeby trzymać się pozytywów i iść po swoje.
Chcę pomagać ludziom w odnajdywaniu ich drogi. Chcę pomóc im zrozumieć, po co tutaj są. Skierować ich wzrok na samoświadomość otaczającego nas świata. Realizowanie siebie we wszystkich obszarach życia. Dziś dużo wiemy, mamy dostęp do wiedzy, ale ta wiedza jest porozrzucana. Pomogę Ci połączyć kropki i będę Twoim towarzyszem w tej życiowej podróży. Jako Twój coach, trener, mentor czy po prostu kolega. To Ty zdecydujesz, w jakiej roli potrzebujesz mnie najbardziej. To będzie się rozwijało. Dziś może znajdziesz coś dla siebie u mnie, a za pewien czas poszukasz nowego wsparcia. Wiem, że przede mną jeszcze wiele w kontekście własnego rozwoju, ale nie przestaję i wiem, że warto. Skoro jesteś tu dziś i czytasz te słowa, to znaczy, że Twój proces również się rozpoczął. To najpiękniejszy czas!
Zmiana marki to również moment odcięcia. Konto panproduktywny_pl na Instagramie pozostanie źródłem wiedzy. Znajdziesz tam wiele wartościowych informacji i inspiracji. Niestety, mam świadomość, że walka z algorytmami jest nierówna. Instagram od zawsze był moim miejscem. To tam czułem się najswobodniej. To się nie zmienia, ale od teraz znajdziesz mnie w innym miejscu. Jakubgromek_pl – tu będę kontynuował swoją misję i wizję. Jeśli chcesz dalej czerpać ode mnie wiedzę, inspiracje, czy chcesz po prostu zobaczyć, co u mnie słychać – zapraszam. Chcę budować miejsce na własnych zasadach, skupiać się na tym, co naprawdę ważne. Tam z pewnością możesz mnie poznać lepiej.
Ja dalej będę tworzył treści i dokumentował to co się dzieje, ale będzie inaczej. Będzie też o zmęczeniu, przemyśleniach i perspektywie faceta, 36-latka, taty, partnera, pracownika i pracodawcy. Trzy filary tematyczne: rozwój osobisty, technologia, dobrostan (tzw. wellbeing). Na pewno będzie inaczej, bo zespół się powiększa i to też jest dla mnie ciekawym wyzwaniem.
Plany na ten 2023 rok są ambitne i zamierzam je zrealizować. Na tym etapie, niezależnie od tego, jaką decyzję podejmiesz – czy zostaniesz ze mną, czy pójdziesz inną drogą – bardzo dziękuję Ci za wsparcie. Wszystkie lajki, komentarze, rozmowy i dyskusje były dla mnie bardzo ważne i dawały wiele radości (mam nadzieję, że Tobie również). Dzięki nim jestem tu i wiedz, że jestem pełen wdzięczności za ten czas. To były cudowne lata. Do zobaczenia w sieci i życiu! Pamiętaj – jeśli gdzieś się spotkamy, to nie bądź nieznajomym(-mą). Odezwij się, zaczep mnie, z przyjemnością poznam Cię osobiście! Pogadamy i przybijemy sobie piątkę. Nie gryzę 😉
Pozdrawiam
Kuba
Gratuluję zmian i życzę powodzenia. Obserwować będę na pewno, bo wiele dobrych rzeczy się nauczyłam (czy to ze szkolenia u Kamili R. czy z książki czy z insta). Wszystkiego dobrego Kuba.
Bardzo dziękuję za te wiadomość. Super jest wiedzieć, że są osoby, które czerpią z tego co robię. Każdy taki głos jest dziś na wagę złota, bo to Twoja uwaga i czas, który mi dajesz. Za to dziękuję, a ja wiem, że dalej zamierzam działać.