Dziś chcę się z Tobą podzielić swoimi przemyśleniami odnośnie alkoholu. Temat w Polsce jest dość istotny, bo statystycznie nasz naród spożywa znaczące ilości. Dotykam tego wątku, bo sam mam sporo różnych doświadczeń z tym związanych. Własnych oraz historii innych, które składają się a pewną całość.
Chce zacząć od tego, że ten wpis ma służyć budowaniu pewnej świadomości i bazuje w 100% na moich opiniach i to po prostu moje stanowisko. Nie napiszę tu, że jestem wielkim przeciwnikiem, ale ustosunkuję się do kwestii abstynencji, spożywania i nadmiernego używania alkoholu.
Wysokie koszty
Kto mnie zna, ten wie, że zawsze byłem imprezowy i lubiłem „wychodzić w miasto”. Kiedy pojawiły się dzieci, a ja zacząłem się rozwijać i doszedłem do wniosku, że długie imprezy po prostu kosztują zbyt wiele. Nie chodzi oczywiście o pieniądze (chociaż to też), tylko o energię. Koszt jednej np. piątkowej imprezy to mniej więcej 2-3 dni dochodzenia do siebie i powrotu do 100% wydajności.
I widzisz, nie chodzi o promile, bo te znikają z organizmu szybciej. Mentalnie, ta nieprzespana noc i alkohol powodują, że skupienie, klarowność w myśleniu jest mocno obniżona. Do tego dorzuć branie różnych innych substancji, to już w ogóle taki okres może trwać około tygodnia! Jeśli na to spojrzeć w okresie od soboty do soboty, może Ci wyjść, że w dobrych warunkach, około środy zaczynasz pracować “produktywniej”. Zostaje Ci zatem dwa dni, żeby coś ogarnąć, a to nie zawsze jest 100% Twoich możliwości. Widziałem gdzieś tekst, że alkohol potrzebuje około 21 dni, żeby całkowicie zniknąć z organizmu. Nie wiem czy to prawda, ale…możliwe.
Ten energetyczny wątek to dla mnie główny powód zmiany. Kiedy wchodzisz na ścieżkę pracy nad sobą odcięcie alko powinno być jedną z pierwszych zmian jakie wprowadzisz. To jak wiele możesz zyskać jest aż niewiarygodne.
Kultura picia
Polska to trudny kraj do bycia abstynentem. Każde spotkanie towarzyskie wymaga dużo kiedy decydujesz się nie pić. Pytania w stylu „ale dlaczego?”, czy „ze mną się nie napijesz”?. No bo przecież co takiego się dzieje, że decydujesz się nie pić? Mało kto rozumie te koszty i drogę rozwoju. Przekonanie, że bez alko nie ma zabawy jest silne i jest to też pryzmat tego, że część ludzi faktycznie myśli, że nie potrafi się bawić bez. Wysokie procenty pomagają się przecież rozluźnić, zapomnieć o problemach, „wyluzować”.
Problem jaki widzę, to też to, ze nie potrafimy się zastopować. Wypijasz lampkę, potem kolejną, za chwile butelki już nie ma, to otwierasz drugą, albo przesiadasz się na mocniejsze trunki. To już prowadzi wprost do wysokich kosztów, o których pisałem wcześniej.
Zdrowie
O wpływie na zdrowie to chyba tylko napomknę, bo w zasadzie chyba każdy wie, że alkohol nie służy. Artykuły mówiące o zbawiennym wpływie lampki wina czy filtrowaniu nerek przez piwo można naprawdę włożyć między legendy i mity. Prawda jest taka, że alko praktycznie w każdej dawce będzie miało nas wpływ.
Co ciekawe, ostatnio czytałem dwie książki, Sztuka obsługi penisa i sztuka obsługi waginy – alkohol ma ogromny wpływ na naszą seksualność, libido itp. O ile autor twierdzi, że lampka wina może kobietę rozluźnić i rozbudzić, o tyle już 2 czy 3 lampki będą miały odwrotny wpływ. U facetów jest gorzej, bo zasadniczo każda ilość destrukcyjnie wpływa to na gotowość.
Wysokofunkcjonujący alkoholicy
Kiedyś zdaje się, to Maciej Lelusz napisał krótki wpis o takiej formie życia. Gdzie alkoholicy są pracownikami korporacji na wysokich stanowiskach, a jednak…to dalej ludzie, którzy mają ogromny problem. Tyle, że skoro nie są bezdomni to sprawa się nieco zmienia, bo alkoholik kojarzy się z upadkiem społecznym, utratą wszystkiego itp. Czasami mówimy tu o prezesach, zarządach, wysoko postawionych dyrektorach ogromnych firm. Sam znam kilka przykładów takich osób. Społecznie podziwiani, ale prywatnie…bywa różnie. Są tacy, którzy są w stanie utrzymać tylko karierę, a rodzina się rozpada. Są też tacy, którzy potrafią utrzymywać się na powierzchni, ale dalej codziennie piją.
Odsyłam Cię do artykułu Maćka, bo to może być dla Ciebie nowe zjawisko, a jednak jest coraz bardziej popularne. Dziś na hasło wysokofunkcjonujący alkoholik (HFA – High Functioning Alcoholics) znajdziesz bardzo dużo materiałów.
Osiągnięcia i sukces, wymagają wyrzeczeń.
Nie jest jednak tak, że sytuacja jest beznadziejna. Wiele osób, które osiągają sukcesy potrafią to zrobić w całkowitej abstynencji. Wiele osób, które odcinają alko na 30,60,90 dni widzą zmiany i nie wracają do nałogu. TO jest bowiem nałóg i społecznie akceptowalne zjawisko. Dopóki ktoś nie sięgnie dna, nie jest to aż taki problem…a jest. Jeśli codziennie wypijasz piwko, albo kieliszek wina, to coś jest nie tak! Jeśli przez cały tydzień myślisz o tym, że już w piątek odpalisz sobie winko czy drineczka, to też jest problem.
Sam alkohol w mojej ocenie jest ok, tylko warto kontrolować jego spożycie. Ważny też jest w pewnym sensie cel, bo wiele osób, które znam mówi: piję bo lubię, piję, żeby zapomnieć, żeby się wyluzowąc, żeby się odciąć itp. Ja np. Lubię smak whisky, kiedyś zacząłem zbierać i smakować różne lepsze i gorszę whisky, ale nie robię tego codziennie. Jeśli chodzi o whisky ostatnimi czasy to nie jest to nawet raz na miesiąc. A kiedy piję to wypijam kieliszek dobrego whisky i tyle.
Coraz więcej osób, deklaruje, ze nie pije i mówi o tym głośno. Znani podcasterzy, jak Szymon Negacz, Adrian Gorzycki czy Przemek Górczyk mówią o tym i to jest super. Na konferencji NSM sporo uczestników deklarowało, że nie pije, właśnie dzięki wysłuchanym podcastom. Świadomość, że można inaczej i nie warto nawet, spowodowała, że oni też przestali.
Ja nie jestem święty
To co chciałbym, żeby wybrzmiały: ja miewam lepsze i gorsze momenty. Będąc na urlopie teraz miałem dni kiedy piłem, ale miałem też takie bez picia. Co więcej, raz na jakiś czas spotykam się z kolegami i wychodzimy na drinka, gdzie stan można by określić pijany. Za każdym razem jednak kiedy się spotykamy, przypominam sobie dlaczego na codzień nie piję.
Tak jest, w ciągu miesiąca, 1-2 dni mam takie, że wypiję lampkę (czasem dwie) wina. Prowdzę sobie rejestr kiedy spożywam, a kiedy nie. O ile z treningami ostatnio jest słabo to od początku roku, miałem kilka dni, w których piłem. Ten wynik można poprawić znacząco i będę nad tym pracował. Nie wiem czy wyeliminuję alko w 100%. Wiem jednak, że będę ograniczał do absolutnego minimum. Mam już za sobą momenty i postanowienia nie picia, 30, 60,90 dniowe, ale mam też rok za sobą i mogę śmiało powiedzieć, że zawsze działa to na mnie dobrze.
Teraz jestem po urlopie we Włoszech, gdzie wino po prostu króluje. Mogłem powiedzieć, że nie, ale mając do dyspozycji kilka dni, postanowiłem skorzystać z przerwy i dać sobie więcej luzu. W życiu chodzi o robienie rzeczy, w taki sposób, żeby były w zgodzie z Tobą. Przecież to Ty decydujesz. Przynajmniej tak powinno być być, jeśli nie masz nad tym kontroli, to warto o tym pogadać ze specjalistą.
Nie oceniam i chce tym tekstem powiedzieć Ci, że wszystko jest dla ludzi. Alkohol akurat nie jest najlepszym sposobem na radzenie sobie z problemami, choć bardzo skutecznie zagłusza emocje i pomaga nie widzieć problemów. Tylko one nie znikają, dalej tam są i w pewnym momencie przyjdzie czas, żeby się z nimi zmierzyć. Lepiej nie odkładać ich na wieczne nigdy, bo lubią one urosnąć nawet do ogromnych rozmiarów.