Produktywność to bardzo modne słowo, ale czy wiesz, jak faktycznie do niej podejść? Co zrobić, żeby skupić się na tym, co istotne i nie marnować energii na czynności, które odciągają Twoją uwagę od priorytetów? A może sam wpadłeś w pułapkę pożeraczy czasu i nawet o tym nie wiesz? Przekonaj się.
Ile razy zdarzyło Ci się sięgnąć na chwilę po telefon i nagle okazało się, że zgubiłeś gdzieś pół godziny? Albo przełączyłeś na chwilę zakładkę na komputerze i poranek zamienił się w południe? Tak właśnie działają pożeracze czasu, czyli programy, działania, aplikacje czy też czynności, które podstępnie i systematycznie pozbawiają Cię jedynej rzeczy, której nie możesz odzyskać, czyli właśnie czasu.
Czy wiesz co jest Twoim największym pożeraczem czasu? Ja widzę ich co najmniej kilka. Te największe postanowiłem opisać nieco szerzej, żeby pokazać Ci, dlaczego warto zwrócić na nie uwagę:
- Social media
- TV
- Plotki
- „Zakupy”
- Gry
- Perfekcjonizm
Social Media
Nie od dziś wiadomo, że media społecznościowe to pożeracz czasu. Portale sprytnie przyciągają Twój wzrok, mamiąc clickbaitowymi tytułami, zmieniając wygląd, czy też przeprojektowując interfejs – wszystko po to, żebyś spędził na nich jeszcze więcej czasu. Facebook, Instagram, Twitter czy coraz modniejszy TikTok – każdy z nich doskonale wie, jak walczyć o Twoją uwagę.
Czy kiedykolwiek sprawdzałeś, ile minut dziennie poświęcasz na przeglądaniu postów na Facebooku, tweetów czy Insta Stories? Polecam Ci taki test.
Bo prawda jest taka, że mało kto monitoruje swoje działania w internecie. I mimo że istnieje wiele darmowych aplikacji, które to umożliwiają, większość z nas woli pozostać w niewiedzy. Być może boimy się tego, co może pokazać taka analiza, a może po prostu nie wiemy, jak łatwo da się to sprawdzić.
Wiem jedno, jeżeli Twoim celem jest zwiększenie produktywności, to warto taki monitoring włączyć. Najwięksi internetowi gracze już dawno to zrobili, śledząc każdy nasz ruch w sieci… Robią to niemal wszyscy, dlaczego więc i Ty nie miałbyś do nich dołączyć?
Można to zrobić na dwa sposoby:
- Pierwszy jest bardzo uniwersalny i działa na wszystkich urządzeniach – to aplikacja zewnętrzna RescueTime (https://bit.ly/PP-rescuetime), która w wersji premium pozwala monitorować praktycznie wszystko (od stron, na jakich byliśmy, przez aplikacje, których używamy, po wszelkie czynności online, które pochłaniają lwią część naszego czasu). Żeby nie było za łatwo, to rozwiązanie jest płatne, aLe jego darmowa wersja udostępnia możliwość korzystania i nieco okrojone funkcjonalności.
- Druga opcja to zmniejszenie Twoich wymagań i monitoring wyłącznie telefonów. Co może Ci w tym pomóc? Na przykład wbudowany w iOS monitoring aplikacji (Screen Time). Narzędzie to nie monitoruje konkretnych stron, pozwala natomiast sprawdzić przedział czasowy, w jakim była otwarta dana aplikacja. Możesz też dodawać własne limity na korzystanie z konkretnej aplikacji lub całej kategorii. Ustawienie godziny na Facebooku czy TikToku pokaże Ci wówczas tę „chwilkę”, którą spędziłeś w danym medium.
Myślę, że wyniki mogą być dla Ciebie zaskakujące, a zwłaszcza fakt, jak szybko ten czas mija, najczęściej nie dając nic w zamian. I oczywiście nie twierdzę, że nie można pooglądać kotów w internecie, skłaniam się jednak ku temu, żeby nie przeznaczać na tę aktywność 4 godzin dziennie. Wiele co prawda zależy od tego, jakie masz cele i pragnienia, ale zakładam, że “scrollowanie feedów” czy oglądanie filmików ma być jedynie chwilową zajawką. A często kończy się to wieloma straconymi godzinami i całym workiem wyrzutów sumienia.
Jeżeli czytasz moje posty to zakładam, że masz większe ambicje i szukasz sposobów na to, żeby zwiększyć swoją efektywność i skuteczność w działaniu. Całe mnóstwo wskazówek na ten temat znajdziesz w mojej książce “Obudź swoją produktów”, do której zakupu serdecznie Cię zachęcam. https://jakubgromek.pl/obudz-swoja-produktywnosc/
Netflix
Czy znajdzie się tu ktoś, kto nie słyszał jeszcze o Netflixie? Mało prawdopodobne, zwłaszcza że ta internetowa wypożyczalnia stała się synonimem seriali i długich godzin, spędzonych przed telewizorem.
Oczywiście platform tego typu jest więcej, dlatego też ten fragment artykuły dotyczy ich wszystkich, jak AppleTV+, HBO Go, C+ Go, IPLA, wszelkie Playery oraz oczywiście regularna telewizja. W oglądaniu nie ma nic złego, jest to nawet odprężające i naprawdę i nie zamierzam negować tej formy relaksu. Jednak z własnego doświadczenia wiem, że w seriale można się wciągnąć. Oglądasz je potem po nocach i powtarzasz jak mantrę: “Jeszcze tylko jeden, ten będzie ostatni”. I potem nagle okazuje się, że jest 3 w nocy. A zarwana nocka będzie Cię drogo kosztować. Znużenie, problemy z koncentracją, całkowity brak energii – masz je jak w banku.
I chociaż Netflix ma mnóstwo cudownych dokumentów i produkcji, jednak we wszystkim ważny jest umiar. Może warto zatem potraktować taki film jako formę nagroda za wykonanie pewnych działań, które sobie założysz? Wtedy zadziała to nawet motywująco, o ile oczywiście zachowasz dyscyplinę w tym zakresie (jak zresztą we wszystkim).
Plotkowanie
Rozmowy ze znajomymi to pewna zmora, z którą sam się zmagam. Lubię wiedzieć, co u kogo słychać, dlatego bardzo cenię sobie swobodne pogaduchy i miłą atmosferę (moja structogramowa “zieloność” się tu uaktywnia). Niestety, kiedy kilka lat temu zacząłem zapisywać ile czasu poświęcam na wszelkie „ploteczki”, doszedłem do wniosku, że trzeba z tym skończyć.
Bo niby wszyscy wiedzą, że dowiedzieć się, co u kogoś słychać, a spędzić pół dnia na plotkach, to dwie różne rzeczy. Ale granica jest na tyle cienka, że od słowa do słowa zaczynamy zbaczać z tematu i po pewnym czasie zwyczajnie gadamy o pierdołach.
Ponownie, nie biczuj się, że rozmawiasz z ludźmi, bo nie o to chodzi. Weź tylko pod uwagę fakt, że nie dość, że tracisz swój „płacowy” czas na pogaduchy, to marnujesz również czas swojego rozmówcy.
I nie ma nic złego w tym, że grupa kilku osób opowiada sobie historie przy kawce. To oczywiście buduje atmosferę i jest dokładnie tym, czego w danym momencie Wam potrzeba. Warto jednak zwrócić uwagę na to, ile czas poświęcamy na budowanie relacji, a ile na faktyczną pracę. Dobrze jest widzieć dwie strony medalu, jeśli jednak mówimy o efektywności, to powiedzmy sobie otwarcie – wszystko, co nie przybliża Cię do Twojego celu, jest stratą czasu.
Window shopping
Z tym określeniem po raz pierwszy spotkałem się na szkoleniu Kamili Rowińskiej, kiedy uczestnicy w trakcie szkolenia wykonywali zadanie z piramidą produktywności. Window shopping pojawiło się wówczas w tzw. stawce zerowej, czyli w czynnościach, które po prostu są nieproduktywne. I chociaż nigdy wcześniej nie słyszałem tego stwierdzenia, od razu wiedziałem, że je biorę!
Czym jest window shopping?
Po polsku określiłbym je jako „szwendanie” się po galeriach, oglądanie ubrań czy gadżetów. Jest to ogromna strata czasu – i wiem to doskonale, ponieważ sam kiedyś byłem mistrzem tej dyscypliny! W swojej karierze miałem nawet krótki epizod, kiedy wchodziłem do galerii jeszcze przed otwarciem, a wychodziłem dopiero po zamknięciu. Ale to był czas, kiedy pracowałem w ochronie obiektu 😂.
Co nie zmienia faktu, że już wtedy mogłem zaobserwować takie zachowania u innych. Ludzie przychodzą, kręcą się, oglądają, ale nic nie kupują. Albo kupują, nawet jeśli nie jest im to potrzebne. Dzisiaj, kiedy o tym myślę, zastanawiam się, po co sam to robiłem? Bzdurne wydawanie pieniędzy na rzeczy, których często nie potrzebowałem. Teraz już tego nie robię i mimo że generalnie lubię chodzić na zakupy, to już dawno zrezygnowałem z maratonów i zbędnego kupowania.
Dziś wiem, po co idę do sklepu, wiem, do którego i jestem na to przygotowany. I Tobie też to polecam. Przygotuj się na zakupy, zobacz, co ci jest potrzebne – i mówię tu dosłownie o każdych zakupach, bez względu na to czy są to buty, ubrania, zakupy spożywcze, domowe czy też inne gadżety. Zawsze warto wiedzieć, w jakim celu idziesz do sklepu. Dzięki temu możesz:
a) oszczędzić pieniądze,
b) oszczędzić czas,
c) uniknąć poczucia straty.
Gry
To temat bardzo podobny do seriali. Gry wciągają, co do tego nie ma wątpliwości. I to bez względu na to, czy mowa o konsoli, PC czy grach na telefonie. Każda z nich jest tak przygotowana, żeby przykuć Cię do ekranu na długie godziny.
Niestety, taka jest smutna prawda i nawet jeśli w samym graniu nie ma nic złego, to jest to tylko chwilowa radość i przyjemność, na którą trzeba bardzo uważać. Od gier można się uzależnić o wiele szybciej niż od seriali, bo w przeciwieństwie do tych drugich często wchodzimy w nich w interakcję z prawdziwymi ludźmi.
Gra pozwala Ci wcielić się w dowolną postać – maga, barbarzyńcę, uzdrowiciela, czy kogokolwiek wybierzesz – i cieszyć się angażującą fabułą. W prawdziwym życiu aż tak łatwo nie jest, stąd też pojawiają się uzależnienia. Świat gry może być ciekawszy, ludzie są milsi i można nawiązywać naprawdę niesamowite znajomości. Sam grałem w gry MMO (takie jak Ultima Online czy World of Warcraft) i do dziś utrzymuję kontakt z osobami, z którymi grałem nawet 10 lat temu! Tak bardzo gry potrafią zbliżyć.
Nawet ostatnio uruchomiłem jakąś grę na telefonie, żeby odciążyć na chwilę głowę i sam byłem zaskoczony jak bardzo mnie wciągnęła. Jak szybko ludzie się ze sobą zżyli. Po 2 miesiącach wspólnego grania jeden z użytkowników przepraszał pozostałych, że odchodzi i w ramach podziękowania zaprosił ich do siebie do domu, jak tylko nadarzy się okazja.
To niesamowite, jak łatwo przychodzi nam nawiązywanie relacji z kimś, kogo nie znamy. Jak potrafimy otworzyć się, zaufać i wpuścić do swojego świata kogoś, kogo w rzeczywistości nigdy nie widzieliśmy.
Są nawet czaty głosowe, na których można rozmawiać i poznawać się lepiej. Nic więc dziwnego, że w tym mało skomplikowanym świecie tak łatwo się zatracić. Warto zatem monitorować czas, który spędzamy w grze i wyznaczać sobie limity – bo jak już pisałem wcześniej, możesz się bardzo zaskoczyć. Gry nie są złe, bo sam sporo im w życiu zawdzięczam, ale umiar jest niezwykle ważny!
Perfekcjonizm
Perfekcjonizm to bardzo ciekawy temat. Być może myślisz w tej chwili: “Ale jak to? Perfekcjonizm jest pożeraczem czasu?”
Tak!
Powiem, więcej, może on też powodować ciągłe odwlekanie działań (czyli prokrastynację). Jesteś osobą, która lubi dobrze wykonywać swoją pracę. Ja też. Jakość jest w cenie i będzie tak jeszcze długo.
Są jednak jednostki, które chcą, żeby wszystko było idealnie. I oczywiście jest to dobra cecha, pod warunkiem, że nie przesadzasz z ciągłym udoskonalaniem.
Znam historię osób, które nie podjęły działania przez lata, bo cały czas coś było nie tak z produktem, usługą, stroną itp. Nie otworzyły firmy, bo zawsze znajdowały coś, co można usprawnić.
Pamiętaj, że droga do doskonałości jest i zawsze będzie tylko drogą, ale nigdy celem. Cały czas szukamy i próbujemy zrobić coś perfekcyjnie, ale prawda jest taka, że to, co jest perfekcją dla jednej osoby, dla innej może nawet nie być nawet blisko ideałów. Świat nie jest czarnobiały i każdy z nas inaczej postrzega rzeczywistość.
Dlatego warto się zastanowić czy to, co robimy, nie jest wystarczająco dobre, żeby to uruchomić, sprzedać czy wdrożyć. Udoskonalanie może, a nawet powinno być częścią procesu. Jednak ważniejsze jest, żeby podjąć działania. A perfekcjonizm często te działania blokuje, bo trzeba coś jeszcze dodać, poprawić czy zmienić.
I pewnie tak jest, ale pamiętaj, że jeśli nie wykonasz pierwszego kroku, to być może nikt nie zobaczy Twojego pomysłu. Albo, co gorsza, wpadnie na podobny i zrealizuje go szybciej.
Dlatego nie szukaj wymówek, działaj i walcz z perfekcjonizmem, bo zrobione jest lepsze od (perfekcyjnie) niezrobionego.
Opisałem tutaj kilka pożeraczy czasu, które same w sobie nie są złe, pod warunkiem, że korzysta się z nich z umiarem. Warto monitorować czas, który przeznaczamy na różne czynności – wyniki zaskoczyły już niejedną osobę.
Pamiętaj, że nie chodzi tu o nadmierne biczowanie się i próbę odzyskania pięciu minut. Bo nie ukrywajmy, oglądanie filmów, granie czy zakupy też są pewną formą przyjemności i odpoczynku, który nam się należy. Mogą być więc nagrodą za wykonanie zadania i warto z nich korzystać jak z motywatorów.
Jeżeli jednak zbyt dużo czasu im poświęcamy, może to doprowadzić do różnych, niekoniecznie pożądanych skutków. Są też pożeracze czasu, które mogą być dobre, jak sport, czytanie czy Twoja pasja – cokolwiek nią jest. Jednym ze “skutków ubocznych” zwiększania efektywności jest odzyskanie czasu, który możemy przeznaczyć na co chcemy. Po to właśnie uczymy się lepiej zarządzać sobą w czasie, żeby móc preznaczyć te dodatkowe minuty czy godziny na to, co kochamy.
A teraz przyznaj się, które z tych punktów są Twoją słabością? A może masz jakieś inne? Jestem bardzo ciekaw, co jest Twoim pożeraczem czasu – również tym dobrym! Gdzie lub przy czym spędzasz najwięcej czasu? Podziel się swoją sytuacją w komentarzu. I pamiętaj #noexcuses!
Zdecydowanie u mnie 1 i 5.
Wchodzę na chwilę na fb lub insta, a tam pół godziny później. Reklama: a zobaczę…. I już godzina mija.
Z perfekcjonizmem mam problem, żeby coś wykonać muszę zrobić to i tamto i mija tyle czasu, że wymyślę coś innego. I od początku pomysły nieskończone.
Na social media to najprostszym rozwiązaniem będzie wtyczka do przeglądarki typu kill my news feed (https://chrome.google.com/webstore/detail/kill-news-feed/hjobfcedfgohjkaieocljfcppjbkglfd?hl=en) czy coś podobnego. Jeśli chodzi o telefon, zawsze można limity ustawić w aplikacji, że 30 minut i koniec.
A z perfekcjonizmem, to trzeba cierpliwie robić rzeczy “niedoskonałe”. Warto zrozumieć, że coś co będzie doskonałe dla Ciebie może być tylko przeciętne lub nawet słabe dla kogoś i odwrotnie. Jeśli Ty coś zrobisz co w Twojej ocenie będzie przeciętne, ktoś inny może to uznać za perfekcyjne. Nie warto się aż tak tym przejmować – lepiej się skupić na celu. Po co coś robisz? Żeby było doskonałe samo w sobie czy żeby osiągnąć tym działaniem coś mierzalnego? To jest trudne!