Wersja audio dostępna na dole strony.
Cześć,
Ostatnio czuję spadek energii, nie wiem czy to pogoda, jedzenie, czy zmęczenie związane z pracą i ilością zadań. Może to też być, że schodzi ze mnie to co siedziało przez wiele lat, bo jak być może pamiętasz, w zeszłym tygodniu konfrontowałem się ze swoją przeszłością. Pewnie wszystko ma wpływ.
Plusem jest to, że kiedy wiesz jak działać i co robić, żeby się podładować jest łatwiej. To może być spacer, drzemka, krótki post od jedzenia itp. Jest łatwiej kiedy masz gotowe strategie do wykorzystania. To też jeden z powodów, dla których ja pisze posty i przygotowuję darmowe materiały. Wierzę, że każdy ma w sobie te moc, do zapanowania nad swoim życiem.
Chociaż więcej zastanawiam się, czy to w ogóle ma sens. Na szczęście, coraz częściej dostaję wiadomości od czytelników, a to naprawdę działa jak paliwo rakietowe. Wtedy po prostu wiem, że ktoś z tego korzysta i chce mi się dać od siebie więcej. Zrobić ten jeden dodatkowy krok i kolejny i jeszcze następny. Aktualnie kończę pisać artykuł o walce z prokrastynacją, bo wiem, że wiele z nas odwleka. Ja również. Zebrałem ponad 20 pomysłów i rozpisałem nieco więcej o genezie problemu.
Dziś kiedy siadałem do pisania, pojawiła się myśl “o czym ja mam pisać”, chyba nie wiele się wydarzyło. Odpaliłem kalendarz i moim oczom ukazał się widok tygodnia. No nie…wydarzyło się bardzo dużo! Ja oczywiście nie dzielę się wszystkim co robię, wybieram natomiast co ciekawsze kąski, które być może wpłyną na Ciebie i zainspirują do pracy nad sobą. To jest bowiem cel. Zainspirować się do działania. Czy zrobisz to ze mną, czy z kimś innym, to jeśli iskra będzie pochodziła ode mnie, ja będę szczęśliwy. Jeśli jednak zaufasz mi i zdecydujesz się dołączyć do programu, czy np. procesu coachingowego to z pewnością efekty zobaczysz dużo szybciej.
Przechodząc do tego krótkiego podsumowania tygodnia:
Po pierwsze, sporo czasu poświęciłem na pracę nad stroną internetową. Męczę się z tym tematem już jakiś czas, bo na dzień dzisiejszy mojego biznesu ten wątek ogarniam sam. Mam do zmiany w zasadzie całą szatę graficzną i z jednej strony chciałbym ją już zrobić ładnie i elegancko, ale wiem, że to nie jest jeszcze ten moment. Sam po prostu nigdy nie dowiozę strony, która będzie dla mnie satysfakcjonująca, bo znam swoje ograniczenia. Chce jednak, aby strona była nieco bardziej przyjazna, szybciej się ładowała i była połączona z platformą, na której znajduje się Mój Przełomowy Rok. Piszę więcej, więc cześć blogowa powinna być bardziej przyjazna i to też jest element nad którym będę więcej pracował. To zabiera jednak dużo więcej czasu niż chciałbym na to sam poświęcać, dlatego prostota będzie królowała w najbliższym wydaniu strony.
Po drugie, to 1 kwietnia minął mi dokładnie rok w firmie ServiceNow. Mój pierwszy korporacyjny rok. Muszę powiedzieć, że to był naprawdę dobry czas. Uczę się bardzo dużo, moja granica komfortu rozciąga się jak guma i na razie jest jeszcze dużo miejsca. To nie jest tylko nowa wiedza produktowa, ale również aspekt biznesu, pracy z klientami i zupełnie inny rodzaj współpracy w ekosystemie zespołu oraz partnerów. W poprzedniej firmie to ja byłem po stronie partnera i tam praca wyglądała zupełnie inaczej niż dziś. Nie oceniam czy lepiej czy gorzej, na pewno zupełnie inaczej. Mnie bardzo się podoba to co teraz robię i jak robię, ale przyjdzie jeszcze czas zebrać feedback od moich przełożonych. Ten rok zaczął się dobrze, jestem przekonany, że tak właśnie będzie dalej. Mam też przestrzeń na wystąpienia publiczne i było już ich kilkanaście. Kolejne już się szykują, a największe chyba planowane jest na czerwiec, gdzie będę występował na dużej konferencji. Reasumując, to był naprawdę dobry rok i mogę śmiało powiedzieć, że to była dobra decyzja!
Kolejny wątek to media społecznościowe – ruszyłem z nowym profilem na instagramie i cały czas pojawiają się tam nowe materiały – darmowe, inspiracyjne i edukacyjne, serdecznie zapraszam do polubienia i zaobserwowania. Zależy mi na tym, żeby zbudować zasięgi, bo to dziś paliwo do wzrostów, chociaż są osoby, które testują to czy media społecznościowe faktycznie mają taką moc. Tak czy siak zapraszam do odwiedzenia:
- instagram: http://instagram.com/jakubgromek_pl/
- facebook: http://facebook.com/panproduktywny/
- linkedin: http://linkedin.com/in/jakubgromek/
A na koniec temat dla mnie najbardziej osobisty, o którym wspominałem. W ubiegłą środę miałem sesję, ale nie terapeutyczną. Były to ustawienia systemowe Berta Hellingera.
W dużym skrócie to:
Ustawienia hellingerowskie – zwane też ustawieniami systemowymi lub konstelacjami rodzinnymi – są metodą transformacji istotnych tematów osobistych oraz systemowych. Pozwalają rozpoznać źródło problemu na głębokim poziomie, zrozumieć dynamikę danej sprawy, a także zrobić istotny krok w kierunku optymalnej zmiany.
Ja pracowałem na dzieciństwie w mojej rodzinie i muszę przyznać, że to było conajmniej interesujące przeżycie. Moje ustawienia były robione online i jak ze wszystkim, dobrze jest mieć taką możliwość, bo sporo w trakcie tej sesji do mnie dotarło. Dużo poczułem i naprawdę odpuściłem sam przed sobą. U mnie akurat “było łatwo”, bo ja dokładnie wiedziałem co chce przepracować. Moje wchodzenie w rolę ojca w każdej sytuacji, to coś co wyszło już ponad 2 lata temu. Miałem jednak spore trudności z tym, żeby… zacząć. Dużo łatwiej jest pomagać komuś niż zająć się sobą i spojrzeć prawdzie w oczy. Ja przejrzałem się niedawno w oczach pewnej kobiety i wiedziałem, że to jest ten moment. Kiedy przyszedł po prostu umówiłem się i zacząłem borować temat.
Dla mnie jelitówka, to właśnie było oczyszczenie przed sesją. Ja naprawdę bardzo stresowałem się z tym, co może się wydarzyć. Ciało było spięte, bo nie do końca chciałem dotykać to co było zakopane gdzieś głęboko. Wiedziałem jednak, że to temat ważny i potrzebuję się nim zająć.
Jak powiedziała mi Joanna, w której to oczach się przejrzałem:
zbudowałeś piękny dom, szkoda tylko, że na piasku.
To wystarczyło i dziś dalej jestem w procesie. Jestem jednak po sesji i wiele ze mnie zeszło. Samo doświadczenie było niesamowite o tyle, że czułem jak coś ze mnie spływa. Od czubka (ciężkiej) głowy, przez szyję, klatkę i ramiona aż do stóp. W pewnej chwili poczułem, że muszę zdjąć z siebie elektronikę i odpuścić. Czułem jak coś ze mnie spływa, a kiedy było przy stopie to aż musiałem wręcz strząchnąć “to coś”.
Potem przyszło mi do głowy więcej myśli i tak zapisałem pod 8 stron w dzienniku. Od tego momentu pracuję z tym co się dowiedziałem każdego niemal dnia. Wróciłem do afirmacji i pracy nad pewnymi przekonaniami. Mam świadomość, że to proces i pewnych rzeczy nie da się wyzbyć od tak. Przychodzi jednak taki moment, kiedy wiesz, że to już jest koniec czegoś. Tak jak do mnie przyszedł koniec Pana Produktywnego, tak dziś mogę powiedzieć, że pożegnałem się z przeszłością, a konkretnie tym co mnie blokowało.
A co będzie dalej? Na pewno idę w swoim kierunku. Będę pracował nad sobą, bo przygoda zwana życiem dalej trwa. Ja dziś jestem wdzięczny za to co mam i gdzie jestem. Z ciekawością patrzę w przyszłość i już nie mogę się doczekać tego co ona przyniesie. A ten rok jest i dalej będzie dla mnie wyjątkowy. Już dziś to wiem.
Dziś zostawiam Cię z cytatem Marka Aureliusza, którego ostatnio czytuję.
“Nie należy się gniewać na bieg wypadków. Nic ich to bowiem nie obchodzi.”
Tyle ode mnie dziś w tym tygodniu, ja wracam do pracy nad nowym projektem i pewnie w krótce się nim z Tobą podzielę! Dobrego tygodnia i do usłyszenia w przyszłym tygodniu.